~Bardzo Was przepraszam za niepisanie, poprostu zero weny :c Mam nadzieję, że mi wybaczycie...
Atmosfera robi się mroczna :D Miłego czytania!
UWAGA! Rozdział zawiera wulgaryzmy!!~
Po dotarciu do wyciągu linowego cała grupka skierowała się do kabiny wyciągu.
Asher podszedł do podrdzewiałego mechanizmu, po czym przekręcił dźwignię na lewą stronę. Koła zębate zgrzytnęły, kabina ruszyła ciężale naprzód. Asher szybkim ruchem wskoczył do kabinki. Akurat mechanizm przyspieszył. Grupka rozsiadła się na ławeczkach.
-Asher... - zaczyna niepewnie Rilianne. - Wydaje mi się, że powinniśmy wsiąść do wyciągu na wschód, a nie na północ.
-Wiem co robię. - mruknął chłodno brunet po czym wstał i wyjrzał przez oszronioną szybę kabiny. Rzeczywiście - wybrali nie ten wyciąg.
-Masz rację, Rill... - dokończył.
-Cholera... - zaczął Rover. - Za chuja nie wrócimy.
-Niby dlaczego? - zapytała Netherlyn.
-Na drugim końcu nie ma mechanizmu - jesteśmy tu uwięzieni. - odparł chłopak po dotarciu do złego celu.
-Brawo, Asher... - warknął Irving. - Mogliśmy utknąć wszędzie, ale musieliśmy tutaj...
-Co masz na myśli, Irv? - pyta wystraszona Netherlyn.
-To... - zaczyna brunet. - Że jesteśmy w lesie Blackblood.
-Las to las. - odpowiada rezolutnie Rillianne stawiając pierwszy krok.
-Rillianne! - krzyczy Asher. - Nie!
Blondynka powstrzymuje się. Chłopak ułamuje kawałek szkła z rozbitego okna kabiny wyciągu, po czym rzuca go na trawę. Kilka sekund - szkło nabrało bordowego koloru, po czym roztopiło się. Netherlyn odetchnęła.
-Dobra. - zaczyna Rover. - Musimy się jakoś stąd wydostać i to jak najszybciej.
-To tylko gorące podłoże. - uspokaja go Asher. - Co się nam niby stanie?
-Ja pierdolę, Asher, w jakim ty świecie żyjesz?! - wrzasnął Rover. - Ty wolisz nie wiedzieć jakie gówna można tu spotkać.
-Byłeś tutaj? - pyta Irving.
-Tsa... - mruknął blondyn. - Ale to moja sprawa.
-Spoko, nie denerwuj się. - odparł brunet. - Opowiedz nam o tym miejscu.
Wszyscy odwrócili wzrok w stronę Rover'a. Ten tylko westchnął.
-Kilkadziesiąt lat temu żyli tu zwyczajni ludzie. Mieli jedzenia i miejsca pod dostatkiem. Wszystko wyglądałoby dobrze, gdyby nie fakt, że...
-Że co? - pytają pozostali.
-Że pokolei zaczęli znikać ludzie. Najpierw najstarsi - potem coraz młodsi. Po zniknięciu całej ludności badacze widywali tutaj dziwne istoty podobne do zombie... Żaden z naukowców nie wrócił stąd żywy...
-Nie no, normalnie "The Walking Dead"... - wysyczała Rillianne. - Nie wiem jak wy, ale ja proponuję się przespać. Trzeba mieć siłę do walki z cuchnącymi pustakami w zaawansowanym stopniu rozkładu...
Grupa przyznała jej rację, każdy więc ułożył się na ławeczce pod ścianą i usnął...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz